piątek, 14 marca 2014

Zimne idą dni... takie upiornie chłodne.

Wiecie, że zmiany są człowiekowi potrzebne, nawet jeśli tych zmian nie chce i nie akceptuje? Wkurza mnie myśl, że jednak nie przedłużyli mi tego stopnia niepełnosprawności :-/ Przez to tracę fajną fuchę w zakładzie pracy chronionej... kiepsko, ale natrafiłam już dziś na wywieszoną karteczkę na szybie drzwi, że szukają pracownika na stanowisko kasjera, a na kasie pracowałam, więc doświadczenie jest :-) Trudno, pracować gdzieś trzeba, niestety moja drukarka przypomniała mi, że nie ma w niej tuszu, więc musiałam iść i drukować moje CV do punktu ksero, natrafiłam tam na bardzo miłego pana :-) Dzień dziś ciepły i słoneczny, to i człowiek miły :-)

Dziś znowu odwiedziła mnie siostra, znowu ją sąsiedzi podwieźli przy okazji wizyty u chorej matki w szpitalu, posiedziała kilka godzin i pojechała. Jak wróciła pochwaliła się, że w końcu przybył pocztą zamówiony dzbanek do ekspresu, moja mama zapytała w jednym sklepie z AGD, czy mogą zamówić taki dzbanek, nie było problemu z zamówieniem, choć musieli go ściągać z dalekiej Polski, na szczęście cały przybył w paczce prosto do siostry. A w hurtowni były tylko dwa takie dzbanki, bo to nowość i pewnie nikt się nie spodziewał, że tak łatwo ktoś potłucze dzbanek ha ha :-D No, ale niektórzy mają talent do psucia rzeczy, których z pozoru nie da się zepsuć, pamiętam moje początki w pieczeniu, robiłam Brownie, to ciasto z definicji jest "zakalcem" i generalnie nie da się go popsuć, a ja dałam radę :-D Przypaliłam wierzch. Ale kiedy drugi raz robiłam to ciasto, moja mama pochwalił mnie i stwierdziła, że zrobiłam to lepiej niż ona ;-)

Zastanawiam się, gdzie jest mój brat? Poszedł koło 5.00 rano do pracy i do tej pory go nie ma... piąteczek go wsiąknął? :-D Wiem, o której wstał, bo mam problem z zaśnięciem, zasypiam dopiero koło 3.00 w nocy, dziś w ogóle o 3.30, obudziłam się o 4.00 bo jego budzik zaczął dzwonić, następnie znowu zasnęłam o 4.30 i zostałam obudzona o 7.00, ale wstałam z łóżka dopiero o 8.00, poleniuchowałam sobie, miałam czas ;-)

Szykuję się na jutro, na zimne jutro, podobno ma być nawet deszcz... brr. I takich zimnych dni kilka będzie, a ja tak bym chciała na ten nieszczęsny i wciąż nie naprawiony (!) rower. No to sobie poczekam kilka dni i jeszcze wyjdzie, że prędzej sama go naprawię ha ha :-D


Ach... taki rower to marzenie ;-) Tak, to jest rower :-) Niestety wydaje mi się, że nie nadaje się do jazdy w terenie poza miejskim, ale po mieście takim śmigać, czemu nie, mogłabym :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz