No cóż, nawalam nie tylko ja jak widzę, ale kiedy się umawiam z innymi oni też lubią nawalać. Raz zupełnie nie wiem po cóż się malowałam, wyglądałam jak gwiazda filmowa na rozdanie Oscarów, tylko co z tego?! Skoro on zadzwonił 30 min przed moim wyjściem, że nie przyjdzie... Szlag! Skreśliłam go na zawsze, niech nawet nie próbuje mnie więcej zaprosić na kawę. Samej kawie bym nie odmówiła, ale jemu owszem :-D Na dziś też byłam umówiona i wiedziałam, że wyjdzie jak wyjdzie, wiecie czego najbardziej nienawidzę? Tego, że czekam, już jest ta umówiona godzina, a ta gadzina, z którą się mam spotkać nawet nie raczy zadzwonić, czy choćby napisać, że się nie zjawi. I tak gadzina za gadziną mijają, a ona żadnego znaku życia, taka moja przyjaciółka :-/ Ale nie to, żebym z nią przyjaźń zerwała z tak błahego powodu, tylko muszę ją nauczyć, żeby za każdym następnym razem odzywała się jeśli nie przyjdzie, nie będę na nią czekać i się nastawiać, że coś razem zrobimy. Przynajmniej spokojnie poprasowałam pościel, która czekała od kilku dni, na szczęście lubię prasować, mimo, że spokojnie, to niestety pot ze mnie płyną. Tak to przy mojej chorobie jest, że człowiek się szybko poci, albo mu zimno i ma dygoty :-)
A rower wciąż nie naprawiony...
Na rozwidleniu dróg czekają na nas strzygi i topielice... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz