środa, 30 kwietnia 2014

Jak brzmi męskie nie, bo nie? Jeszcze gorzej niż babskie... bo to takie nie męskie. Czuj się zniewieściały bracie, za to ja przy tobie czuję się mocarna :-D

Jutro 1 maja, dzień wolny, rozpoczyna się sezon na majówkę, nie no żarty, kiedyś to był sezon na majówkę, teraz jest sezon na kiełbachę z grilla. Kiedyś nie wiozło się grilla ze sobą do lasu, na działkę, czy gdziekolwiek gdzie jest trawa i większa przestrzeń zieleni, kiedyś to się ognisko robiło, czasem to ognisko było głodne i pożerało, trawiło swym ogniem piekielnym nasze kiełbaski, które spadły z patyka, nieliczne dało się odratować :-) Pamiętam jedną bardzo rodzinną majówkę z ciotką i wujkiem, a także z dwójką ich dzieci. Byłam mała, byliśmy w lesie na spacerze, przeszliśmy na łąkę, aby tam rozpalić ognisko, rozłożyć koc i usiąść. Było pięknie, trawa taka zielona i świeża, kilka dzikich jabłonek nieopodal, jeszcze młodych, pełno kwiatów, latało dużo motyli. Teraz chodząc po lesie usłyszysz pobrzęk piły, bo wycinka lasu, nastąpisz na puszkę, kopniesz w szklaną butelkę, a nawet natkniesz się na lodówkę. Matka natura z reklamy chyba nie jest taka porządnicka jak się wydaje... taki głupi żarcik. Mnie zawsze wpajano, żeby w lesie zachować po sobie czystość, nie hałasować i nie niszczyć zieleni. Tak jestem po prostu dobrze wychowana, a nie bezstresowo jak teraz te gówniarze, którym wydaje się, że wszystko im wolno i wszystko im się należy :-/
Do lasu, do którego wybieram się jutro z rodzicami przychodzą też "dziadkowie". Chodzą po lesie mniejszą lub większą grupą, czasem w pojedynkę na grzyby, spacer lub w celach integracyjnych aby porozmawiać. Mieszkają blisko lasu, więc takie aktywne spędzanie czasu na świeżym powietrzu, we wciąż bądź co bądź sympatycznej zielonej przestrzeni jest pomysłem na plus i zawsze wiadomo kto chodzi po lesie. Skąd?, ano podpisują się patykiem na dróżce w tym samym miejscu, co zawsze. Kawałek od ulicy, zaraz za chyba pierwszym zakrętem. Chodzą tą samą trasą, tak więc łatwo ich namierzyć :-)
Mam tylko nadzieję, że "dziadki" nie zajmą jutro najlepszego miejsca na ognisko :-P
Tak dawno nie byłam w lesie. A mój brat dzikus... i grubas (ostatnio mocno się zaniedbał) nie chce z nami jechać, bo nie, znacie to, babskie nie, bo nie :-D

Mocarna! Skręciłam kiedyś fotele na płozach, mój brat nie wiedział, która część ma być dolna, a która górna, były tylko dwie plus płozy :-D

A na koniec taki pozytywny akcent...

ponoć na placu zbawiciela znów mieni się barwami tęczą wkur****ia masy polskiej ;-)
Tak na marginesie dodam jeszcze, że ten symbol tęczy chyba tych normalnych gejów i normalne lesbijki nie rusza i to co się z nim dzieje, czy stoi, czy płonie, iście nie miłosnym żarem, bo tak naprawdę ta tęcza dzieli. Zwykły gej, który tak jak inni ma swojego partnera, pracę i mieszkanie, który ma swoje życie towarzyskie i siedzi ze znajomymi w kawiarni popijając kawkę ma głęboko w nosie tą całą tęczę, bo nie o symbol chodzi, a o komfort życia. Tęcza ze zbawiciela to taki sposób na lans, nowa moda.
Ale ciasto tęczowe bym zjadła i nie, nie napadł mnie żaden gender, ani nie staje się lesbijką... bo mam ochotę na tęczę.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Do prozy przeciwko kandyzowaniu myśli, powstańcie!

"Bombardują mnie świętością, zewsząd i dookoła,
lepkie jak miód słowa przyklejają się do uszu,
atakują myśli, które nie chcą, nie pragną znać, wiedzieć,
chociaż krzyczę, chociaż kręcę głową na nie, nie!
Wdzierają się zewsząd jak szczury przez szpary uciekające w trwodze
i wbiegają do mej głowy, tak katowanej tymi słowy
święty nasz papież Polak, święty. Kanonizowany, a mój umysł kandyzowany...
Nie mój papież, nie mój święty, nie mój cyrk, więc małpy, nie mów mi proszę, że moje." - Ulencja Bedorf

To była proza na cześć dzisiejszej kandyzacji wolnych myśli, teraz przez miesiąc większość osób będzie miała mózg lepki i papkowaty jak dżem, ewentualnie zasuszony jak śliwki do kompotu, bo o to Polak został świętym... Ten sam człowiek, który przymykał oczy na pedofilię w kościele, o której wiedział.
Słyszę w radiu, że papież J.P.II został świętym, a po chwili niebo w moim mieście z żalu wybuchło płaczem. Użyję dość trywialnego - Przypadek? Nie sądzę. Pasuję, więc użyłam.


autor: Magda Danaj, dla strony Foch.pl



foto ze strony: Nadal-się-sprzeciwiam

czwartek, 24 kwietnia 2014

Biblia, czyli uważaj na to w co wierzysz, być może to ostrzeżenie, którego nikt nie dostrzegł, a uznał za książkę napisaną przez samego "boga".

Nie mam zamiaru nikogo obrażać, ale... w sumie zacznijcie myśleć logicznie drodzy przyjaciele katolicy. I błagam niech mi ktoś odpowie na pytanie, dlaczego jak wasz pan nie jesteście żydami? On był "królem żydowskim", więc czemu jesteście jakimiś wymyślonymi katolikami?

Zastanawiałam się ostatnio, czy biblia, którą zna większość, ja tylko fragmenty, przez co miałam pewne problemy na języku polskim :-P nie jest takim ostrzeżeniem przed wyznaniami i religiami, którymi kuszą nas prorocy, mesjasze i inni nawiedzeni, a oświeceni przez swego pana. No bo już na początku biblii wspomina się, że bóg chciał, aby ludzie byli debilami! To diabeł dał im intelekt, dał im rozum, by spojrzeli po sobie i zrozumieli, że są nadzy, bóg nie chciał, aby jego poddani mieli swój rozum, diabeł im to dał, skusił Ewe jabłkiem, przez co zyskała rozum. Na to wychodzi, że diabeł to ten dobry koleś, dlaczego o tym dobrym pisze się zły, bo bóg to zadufany w sobie dupek, który chciał mieć poddanych durniów. Następnie kazał zabijać w swoim imieniu, poniżał kobiety, religia, która kogoś poniża, to zła religia, już dawno wszyscy powinni to zrozumieć i ją negować. Ta religia to religia mężczyzn, już od początku to da się odczuć, słowa "bóg ojciec" są znaczące, zrobili z Maryi świętą, matkę Jezusa, ale w tamtych czasach i tak była mniej warta od kozy. Wydano ją za starucha, kiedy miała naście lat.



Następna kwestia, wszędzie cały świat nienawidził żydów przez stulecia, w dawnej Polsce mieli oni przez jakiś czas swój azyl, za panowania Kazimierza III Wielkiego, który uznawany jest za protektora Żydów w Polsce, czyżby tylko on pamiętał, że według Biblii są narodem wybranym?



Przeżyjmy śmierć i idźmy nawracać, bo widzieliśmy... akurat widzieliście, ja sądzę, że zwyczajnie chcecie mieć rozgłos i zrobić szum wokół siebie.
Dlaczego tak sądzę, bo wszyscy plączą się w zeznaniach ;-)


A może po prostu każdy kraj ma swoje bóstwa, ale jakoś jedynie biblia się najlepiej rozreklamowała? :-D

A poniżej inteligencja prostego katolika... módlmy się, aby zmądrzeli, ale moment. Zamiast się za nich modlić dajcie mu ku*wa książkę i niech czyta! Nie, lepiej się pomodlić, jeszcze książka okaże się być niczym ten wąż z początku notki i faktycznie zmądrzeje i odsunie się od kościoła.



I na koniec jeszcze... jeśli potrzebujesz pokazać jak wielki jest twój bóg, to niestety pokazujesz tylko jak naprawdę jest mały, skoro tak go wznosisz w wielkości, by jego oblicze wyglądało na wielkie i potężne.



Wszystkie grafiki zostały w sposób kopiuj-wklej zapożyczone ze strony facebook - Nadal-się-sprzeciwiam

wtorek, 22 kwietnia 2014

Święta, święta i po czekoladzie ;-)

Jak się pracuje w sklepie spożywczym to przed świętami dostaje się dużo życzeń świątecznych od klientów, ale też burę za to, że nie ma tego, tamtego, albo co tak długo? Panie, przy takich kolejkach ma być szybko? Jestem tylko człowiekiem, nie robotem, chcesz szybciej jedź do sklepu z kasą samoobsługową, w Auchan są takowe :-P Sam siebie obsłużysz, zobaczymy ile ci to zajmie :-D Tak po za tym wszystkim święta spędziłam w rodzinnym gronie wśród katolików, choć w serduchu moje święta obchodziłam na mój pogański sposób. Podobno pogański nie jest formą właściwą, Słowiański powinno się mówić, o sobie mówić Słowianin, jako ten dumny, z historii i tradycji, ale historię odłóżmy na bok i popatrzmy jaką teraźniejszość tworzymy, no zbaczam z tematu, wracając na właściwy tor, jako POGANKA, gdyż nie razi mnie to określenie; "Poganin jestem poganin, dwurogie chwalę księżyce..." - to był cytat wiersza "Rodowód" autorstwa Zygmunta Rumela z roku 1941, z czerwca, o ile mnie pamięć moja nie myli, obchodziłam święta pomijając noszenie jajek do święcenia (zawsze to mnie wysyłali do kościoła kiedy byłam mała), pominęłam branie jedzenia z koszyczka, a nawet baranka na stole nie było :-D I nikt nie zauważył, że czegoś brak. W tym roku też nie malowałam jajek, byłam w pracy i nie miałabym na to czasu, ani głowy do tego. Żadnych postów również nie uznaję. Ciekawi mnie na ile katolicy są świadomi skąd ich święto się wzięło? Z biblii? Akurat! :-D


(Grafika znaleziona na stronie facebook - Nadal-się-sprzeciwiam

No to już wiecie czemu się jajka święci, a i co robi królik jako symbol tych świąt, no bo, czy w dawnej Palestynie były króliki? Jezus (o ile istniał, a mam wątpliwości) widział kiedyś królika?

Tak z innej beczki wzięła mnie wczoraj na spacerze pewna refleksja. Chodziłam po parku, kropił deszczyk i wszystko było mokre i szare i ponure, takie niewiosenne, ale czy to nie jest właśnie prawdziwa wiosna i odradzające się życie? Wiosna kojarzy nam się oczywiście z pewnym odrodzeniem przyrody, ale mówiąc i myśląc o tym odrodzeniu mamy na myśli i w wyobrażeniu piękne pola zakwitłych kwiatów, liście na drzewach, piękną i coraz cieplejszą pogodę, ale to już jest efekt generalnie końcowy, to co widzimy na trawnikach w mieście, te piękne kwiaty, te pachnące bzy. Odrodzenie się przyrody to życiodajny deszcz, dzięki któremu wszystko rośnie, nawadnia się, słońce oczywiście jest równie ważne, ale przy słońcu nie patrzymy tak na pąki kwiatów, w słońcu podziwiamy je, gdy rozkwitnął. Podczas wiosennych burz, deszczu odradza się przyroda, to jest prawdziwa (według mnie) wiosna, która rozkwita, a której efekt końcowy zwykliśmy podziwiać i mówić, o to nowe życie.

I pytanie. A wy, ile zjedliście czekoladowych królików i jajeczek? Poganiny jedne co chwalą tradycje przedchrześcijańskie. Ale zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, będą w temacie, dlaczego nie poszliście za swoim panem niebieskim i tak jak on nie jesteście żydami, zamiast tego wymyślono jakąś nową religię. Wasz pan był żydem, więc czemu nie wy? Czemu jacyś tam wymyśleni katolicy? Wielbić jednego żyda, aby innych ganić za ich pochodzenie i przynależność religijną, niestety im bliżej do waszego umiłowanego niż wam :-D
Miłej nocy ;-)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Ja zarabiam, ona wydaje. Zdublowana osobowość, to zła strona człowieka, która wylazła na wierzch, bo nudno jej było żyć w cieniu udawanego oblicza, podszywającego się pod prawdziwe.

Jak w tytule, czyli moja zła, podstępna strona.To ona kupuje nowe słuchawki, nową kartę pamięci 8 GB do smartfona, nowy komplet "słowiańskich korali". Bardzo ładne, czerwone w kwiatowe wzory, duże, obszyte materiałem. Nową bluzkę w kwiaty i jeszcze pierścionek, pozłacany, wygląda jak obrączka, więc dwie osoby już pytały, czy jestem mężatką :-D I wish haha ;-) Ale w końcu zarabiam przecież sama na siebie, bluzka była tania, słuchawki - białe, firma AEG, bodajże niemiecka, koszt to jakieś 34 zł. A pierścionek kupiony w chińczyku :-D Korale 28 zł, skomplementowane przez dwie osoby w ciągu 3 dni ;-) Karta pamięci to jakieś 18 zł. Miałam się powstrzymać przed zbędnymi wydatkami, ale zawsze można się wytłumaczyć prezentami ode mnie, dla mnie na święta, ale przed świętami, w końcu i tak wiem, co sobie sama kupię ;-) I jeszcze wydatki bardzo potrzebne, nowe kołdra i poduszka. Och i w końcu idę się umówić do fryzjera, niech mi zrobią coś z tymi włosami, bo przestaje móc patrzeć na siebie :-P
A tak z innej beczki, siostra się zapowiedziała na czwartek wieczorem i wiecie co, rano popijam spokojnie kawkę, a tu telefon, "będę dziś koło 16.00", a w domu nieposprzątane, na zakupy jeszcze trzeba, pościeli dla gości też nie ma, więc w 10 minut się umalowałam, ubrałam i poczesała, pobiegłam zwrócić wcześniej kupione słuchawki w kolorze czarnym, kobieta w sklepie burczała, że to nie słuchawki zepsute tylko mój sprzęt, ale moment, nawet ci się nie muszę tłumaczyć, mówię, że zwracam, bo nie odpowiadają mi, mam do tego prawo, aby zwrócić je w ciągu tygodnia od zakupu. Następnie do sklepu, w autobus i jadę, poduchy i kołdry kupione, pojechałam z ojcem, więc pomógł je nieść, wracam autobusem i spotykam kolegę, który zwolnił się z pracy, jechałam z nim i pogadałam trochę, ojca zostawiając w sumie samego :-), pytałam kolegę gdzie pracuje, ale nic nie chciał mi powiedzieć, tajemnica ;-) W domu uwijając się ze sprzątaniem, wiecie ścieranie kurzy od dołu do góry, mycie paneli, zdałam sobie sprawę, że mam za dużo pierdół na półkach. Za dużo rzeczy, za mało miejsca. I nie zdążyłam skończyć sprzątania nim zjawiła się siostra z dzieciakami. Ale było czysto tam, gdzie głównie czysto być powinno :-) Podłogi umyte, kurze z regału pościerane, mojej części pokoju zbytnio nie nawiedza :-)
Dziś i jutro wolne, w mojej pracy to prawie jak urlop :-D Dziś sobie w sumie nie odpoczęłam, ale może jutro będzie więcej czasu na poleniuchowanie. A jak nie zapomnę wyłączyć budzika, to i sobie dłużej pośpię :-) Dziś miałam pobudkę o 5.00 rano.

I jeszcze chciałabym dodać, że:
Mam Hashimto i pracuję, czuję się bardzo dobrze i nie występuję żadne stany depresyjne, czyżby kwestią ich występowanie było za dużo wolnego czasu? Teraz mam mało czasu, by zajmować się pierdołami, lecz z drugiej strony również za mało, by pisać książki. Z Hashimoto można działać bezproblemowo, pracować i spotykać się z przyjaciółmi, biorę leki rano, taki rytuał, wypijam poranną kawę i wszystko jest dobrze. Aż zapominam, że w sumie coś jest nie tak, może kiedy muszę zapamiętać coś, to wtedy zdaje sobie sprawę, że zapamiętywanie tego trwa dłużej, ale w końcu zapamiętuję. Branie rano leków, to już jak nawyk, weszło w krew i stało się rutynowe, dokładnie jak poranna kawa. Nie ma co patrzeć na siebie jak na kalekę, czy obłożnie chorego, do roboty chodzę nawet z przeziębieniem, jakiś gripex i 8 godzin "Dzień dobry, policzyć reklamówkę, zapraszam ponownie".

A to moje nowe słuchawki :-) kolor jaki był, taki wzięłam, w domu mam czarne, duże, dla kontrastu niech będą białe i mniejsze do noszenia po mieście :-) I pasują dodatkowo do białego telefonu :-D

wtorek, 8 kwietnia 2014

Oj grób, drób... brzmi podobnie. ;-)

Już czas najwyższy mi było na dzień wolny, czyli dzisiejszy dzień, bo wczoraj usłyszałam, że trzeba zrobić zamówienie na grób, znaczy na drób :-D Dziś chciałam jak człowiek w dniu wolnym się wyspać, ale zapomniałam wyłączyć budzik, który zadzwonił o 5.00 rano, następnie usłyszałam jak brat wybiera się do pracy, mamy połączone pokoje, trochę później (wciąż było po 5.00) mój ojciec przyszedł do pokoju zabrać stolik do kawy, który od niego pożyczyłam, taki stoliczek do łóżka, tacka na nóżkach i wychodząc porozrzucał moje klapki po pokoju :-P, to tak za nieoddanie stoliczka, a 10 minut po 6.00 wpadła sąsiadka, która błagała, by ojciec jej coś naprawił, za co dostał czekoladę, wisienką na torcie  był pan listonosz, który przyszedł o 7.00... Jakże miło wypocząć i się wyspać w dniu wolnym. Nieśpiesznie wypiłam kawę, wybrałam się do banku, następnie na zakupy niekoniecznie spożywcze, choć pieniądze wydawała moja mama, która kupiła sobie obłędne buty i super sukienkę, ja tylko bluzkę. Skoro dzionek wolny, to i ciasto się upiekło, 3 bit. Jeszcze stoi w lodówce, bo tężeje :-) A jutro na rano do pracy, dobrze, że dziś skoczyłam do sklepu po cukinię, jutro po pracy od razu do domu i będę brać się za gotowanie zupy krem z cukinii. Pychota! A teraz pada deszcz... Niech pada i zmywa brudy z tego świata. Dobrej nocy :-)



Kupiłam to skubaństwo w biedronce... przeczytałam w 3 dni i tęsknie "za nim" :-D

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w ch**a"!!

Od paru dni nic nie pisałam, ale tak to jest jak chęci odchodzą po pracy, kiedy przychodzisz zmęczony z pracy koło 23.00, a następnego dnia, albo masz swoje zajęcia ważniejsze niż internet, albo idziesz z popołudnia na rano... serio, czasem wracam do domu tylko po to, aby się przespać. Na szczęście jutro mam wolne, więc jestem happy. Ostatnio się wkurzyłam w pracy, miałam chęć ją rzucić od ręki, wydaje mi się czasem, że robią mnie tam w chu**a! Że niby mam manko na dosyć dużą kwotę. No chyba was pogięło. Jeszcze umiem wydawać resztę, przyjmować pieniądze i nawet z kart ściągać pieniądze. Nie wiem jak to się stało, czy w startówce było za mało pieniędzy, czy wydałam za dużo, bo zlepiły mi się banknoty, nie wiem i się już nigdy nie dowiem, dowiecie się natomiast czemu kasjerka czasem pyta czy może być winna grosika? Bo go najnormalniej w świecie nie ma! Serio, wyobraźcie sobie taką politykę, że nie mam prawa prosić o drobne, czyli końcówkę kwoty, to jest dobra wola klienta jeśli chce dać grosiki, jeśli już na serio nie mam z czego wydawać mam wołać na rozmiankę, lub poprosić koleżanki z kasy obok, by coś rozmieniła. Na "mojej kasie" czuję się jak królowa, jak ja czegoś potrzebuje, lub ktoś potrzebuje czegoś z kasy obok musi do mnie przyjść :-D W końcu stoję na monopolowej kasie, więc nie mogę wyjść zza niej. Pomimo, że mi w sumie fajnie się pracuje, to jednak to nie to samo co pracować na siedząco przez około 6 do maksymalnie 7 godzin, w zakładzie pracy chronionej, teraz stoję 8 osiem godzin na moich szanownych nóżkach, no zgodzę się, mam fotel, ale te kasy nie są do nich przystosowane i bardzo niewygodnie jest pracować przy nich na siedząco. Dlatego też pod koniec pracy, która owszem męczy, miło jest sobie pożartować z koleżankami, gdy jest luźniej i na widok policjantów, gdy koleżanka rozstawia alkohol, można rzucić coś w stylu "-Kryj się, policja po ciebie przyszła, za ten alkohol co na lewo sprzedajesz - Co? Znowu przyszli?". :-D Takie głupie żarciki zmęczonych pań kasjerek, które po 8 godzinach pracy są tą pracą znużone i ludźmi, którzy przychodzą po coś konkretnego i w sumie po nic, którzy stoją po bilety, których uwaga nie sprzedajemy! Ale jakże miło jest widzieć stałych klientów, ciemnego, zrzędę, babcię jak z kreskówki, pana od olejków (zawsze po dwie buteleczki) i mojego ulubionego klienta, chłopiec na oko do podstawówki chodzi, zawsze kupuje słodycze :-)

Skończyły się moje problemy ze słodyczami, jem ich zdecydowanie mniej, bo nie mam na to czasu, na dodatek ciężej pracuje, więc i z zasypianiem jest lepiej, no i nie wydaje pieniędzy na głupoty, no chociaż, 28 zł poszło na bransoletkę i naszyjnik, ale wiecie, zbrodnia nie kupić, to takie ładne korale, słowiańskie ;-)

Drodzy szanowni policjanci, serio, ale mamy tylko i wyłącznie legalny alkohol :-D


wtorek, 1 kwietnia 2014

Wszyscy kochają poniedziałki, zatem przejdźmy już do wtorku.

Myślałam tak naprawdę że z tym poniedziałkowym humorem to tylko takie gadanie, jak się okazuje wcale nie. Na poczcie pan numer jeden był typem: nic mi w życiu się nie podoba, a nawet wszystko mi przeszkadza, a pan numer dwa to zdecydowanie typ: ja wniosę skargę do odpowiedniego urzędu! Stwierdziłam, "widać tylko faceci celebrują poniedziałki wedle przykazania" :-) Stwierdzenie okazało się błędne, w pracy była pani o typie: ja wiem lepiej, ja lepiej robię, jestem lepsza niż inni. Więcej dziwnych ludzi nie pamiętam, pamiętać ich nie chcę, dobrze że już wtorek, tylko czemu znowu po drugiej zmianie mam iść na rano do pracy? Żeby zdążyć na 7 (wychodzę 40 minut przed czasem) muszę wstać o 5.00. Wiecie śniadanie, kawka, makijaż. A dziś był ostatni dzień pracy mojego kolegi, który choć tak nie miał na imię, to wyglądał mi na Michała :-) Bardzo dobrze się z nim współpracowało. Szkoda, że się zwolnił. A dziś po pracy sprawdzając, czy ktoś nie dzwonił, lub nie pisał, zobaczyłam smsa od "robala", pytała czy możemy przestać się kłócić, ale czy to ja zaczęłam tą kłótnię? Nie. Zresztą ja się z nią nie kłócę, jak mam to robić skoro się do niej nie odzywam? :-D Moje milczenie jest kłótnią? Dziwna postać w swej materii, żywej o kończynach sprawnych, z mięśniem odpowiedzialnym za myślenie, uszkodzonym poprzez podawanie substancji psychoaktywnych, które materia żywa sama, na własne życzenie sobie aplikowała w otwór gębowy, doprowadzając do niego kończyną górną, zwykle prawą.
Zamykam oczy i kładę się spać... Jestem zbyt zmęczona by pisać. Literki mi się plączą i dwoją w oczach :-P Dobrej nocy.