Z innej beczki to rzuciły się święte krowy i cała trzoda za nimi na niewinny spektakl, ja przodowy zasilacz gospodarki wydałam mnóstwo pieniędzy na kosmetyki i pędzelki do makijażu, kupiłam notes z silikonową okładką w stylu Lego. Byłam z moją kumpelą na małym wypadzie na wsi, wieczorem odwiedził nas Pierun i ciosał gromami ;-) Spałyśmy w starym przedwojennym domku po jej babci. Urokliwe miejsce, urokliwy domek, słowem Podlaskie :-) Mieszkaniec domku, wielki pająk przywitał się z nami, nie cierpię pająków.
Na dodatek zgubiłam paczkę papierosów co miało być chyba znakiem, że mam nie palić.
Widziałam sarenkę z odległości do 7 metrów, nietoperze latające nad moją głową i bandę dzieciaków przy ognisku, które zamiast kiełbasek przypalały kijki i okadzały podwórko... bawiły się w wiedźmy, albo coś.
Było tak fajnie, że musiałam narobić zdjęć :-)
Chyba samosiejki drzewek (te małe), podobno nikt ich nie rozsadzał w ten sposób, a jest to teren prywatny, gospodarz chyba wie, co czyni i gada.
Dzika bestia biega po polach i łąkach, strzeżcie się!
Rzeczka rodem z horroru ;-)
A motylek jak się uczepił, to się odczepić nie chciał, przyroda mnie lubi, a komary uważają mnie za boginię, jestem cała pogryziona, od stóp do głowy...
stara komódka? nie wiem jak to się nazywa, ale jest stare i fajne :-)
piec kaflowy, kocham te piece, choć trzeba w nich palić drzewem, a to trzeba narąbać, porąbać i przynieść, a także umieć rozpalić w piecu, na szczęście to ostatnie umiem.
Obrady okrągłego stołu.
Stara okiennica i te fajne staromodne krzesła
Nie wiem jaki sens miało robienie tak wąskich drzwi do w tym momencie graciarni, ale grubsza osoba no nie wejdzie...
Ganek
Nie pięknie? Oczywiście, że tak :-)
Domek jest z jednej strony schowany za drzewami i krzakami... malin, mniam.
Drzwi jak to na wioskach, popisane kredą, ale, że zielone? Z fantazją.
Zjem twoją duszą, a ciało rozerwę na strzępy, arrrgghhhh! :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz