Mam w końcu wolne, w końcu znaczy się po 7 dniach pracy... cały tydzień, czy się dobrze czuję, czy źle, czy mnie coś boli, mniejsza o to, ale inni, no inni akurat mieli dni wolne, a przecież byłyśmy takie potrzebne, potrzeba widać znacznie spadła, tylko mnie ta informacja akurat ominęła, bo jak głupia przychodziłam, lecz jutro nie ma mowy, odpoczywam. Dzwoniła do mnie koleżanka i pytała czy nie zamieniłabym się z nią i nie przyszła jutro na rano, jak to powiedziała, całkiem słusznie zresztą inna, starsza ode mnie koleżanka z pracy, nie można na wszystko się zgadzać, odmawiać też trzeba umieć, więc idąc w zaparte odpowiedziałam koleżance, która miała wolne w tygodniu i jeszcze weekend, że po tygodniu pracy, idę na zasłużony odpoczynek. Odpoczywać mam zamiar aktywnie, na rowerze oczywiście jeśli pogoda dopisze, a ma dopisać. Ostatnio były takie ulewy, że ulice zamieniały się w rzeki, a moje buty zmieniły się w jezioro prawe i jezioro lewe. I tak oto w jeziorach stałam przez osiem godzin w pracy, gdyż nie miałam obuwia na zmianę. Niestety mam osłabioną odporność, więc oczywiście przeziębiłam się troszeczkę, ale piguła, spać i będzie dobrze.
W minionym tygodniu miałam dwa dni pod patronem depresji. Biorę leki, a moja choroba atakuje co chce i tak oto przyszło jej zaatakować mój stan emocjonalny, wczoraj bez powodu się poryczałam. Nie wiem dlaczego, ale to się zdarza przy tej chorobie. Natomiast dziś, pełna humoru i optymizmu, tak pięknie poukładałam alkohol na moim stoisku, że dostałam pochwały, sama siebie chwalę natomiast za aktywną sprzedaż, tak to wtedy kiedy próbuję wcisnąć komuś rzecz, której nie potrzebują, jak herbata, czy batonik, ale mam za to premię, jakby mi stówka wpadła to się nie pogniewam :-D od pięćdziesięciu złotych też uciekać nie będę.
Poza tym, że zapieprzam jak durna nic ciekawego się nie działo, zmienili mi grafik z jakieś trzy razy w ciągu tygodnia, zasiliłam gospodarkę kupując notes wyglądający jak duży żółty klocek lego, na którym są inne cztery klocki w różnych kolorach. W planach mam zrobienie sobie tatuażu, jeszcze w tym miesiącu, jeśli nie zdecyduje się jeszcze co do wzoru, to będzie kolejny kolczyk :-D
I tak pozytywnie na koniec...
Aha... zakochałam się w "ogniu", który albo mnie ogrzeje, albo mnie sparzy. Nie liczę na happy end, lecz kto mi zabroni marzyć, kto mi zabroni mieć nadzieję, a nóż widelec skończy się przyjemnym ciepłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz