On jest jak narkotyk
uzależniłam się od niego
jak poranna kawa
potrzebuje jego widoku
jeśli go nie widzę, czuję się jak na głodzie
jak narkoman twarzy
potrzebuje tego
i głosu,
świat jest piękny, lecz życie podłe,
zauroczenie minie, lecz męki wiodę teraz,
dlaczego los wrzucił mnie właśnie tam,
gdzie na widok wystawiony bywam
tak oddalony, jednocześnie tak bliski jak tylko to możliwe
nie mogę się zbliżyć bardziej
ta bliskość jaka jest musi mi wystarczyć
to jak czuć zapach kawy, lecz nie móc jej wypić,
wpadłam po uszy jak nastolatka,
a obiekt daleko poza granicą bliskości,
jednak granica została dziś przekroczona
na moment, sekundę, chwilę
dotyk, lecz nie bliskość.
co się ze mną dzieję?
zachowuję się jak małolata,
mimo wieku dojrzałego,
ale tak to z facetami bywam,
że robią zamieszanie w głowie, w myślach, w sercach.
Najgorsze jest to, że nie wiem, czy to działa tylko w jedną stronę.
Obawiam się, że tak,
a może ten dotyk...?
Niepoprawna ze mnie optymistka.
O życiu trochę napiszę i o sobie czasem wspomnę :-) "Każdy mój pomysł weryfikuje dowódca życie."
sobota, 28 czerwca 2014
Niewolnictwo bez kajdan i bez oprawcy. Do tego głupota, lenistwo i generalnie jak tak sobie pomyśle o przyszłości to chyba w pewnym momencie strzele sobie w łeb.
Kim jesteśmy? Ludźmi, ssakami, gatunkiem nadrzędnym, tak sobie wmawiamy, że jesteśmy. Jesteśmy bezbronnymi w obliczu żywiołu ssakami, istotami, które w starciu z lwem, wilkiem czy bykiem nie ma większych szans, chyba, że spróbujemy przeciwnika pogryźć lub podrapać, po brzuszku raczej, bo co my możemy przy przeciwniku silniejszym i zwinniejszym, z kłami, pazurami lub rogami. Nadal uważacie się za nadrzędnych? Więcej tak zwanego człowieczeństwa mają niekiedy zwierzęta. Z nas są po prostu pizdy niszczące przyrodę w imię swojego luksusu i dobrobytu. Żeby mieć szanse w walce ze zwierzęciem człowiek wymyślił sobie broń, no właśnie musiał się w coś zaopatrzyć bo sam jest goły. Ma większy mózg, ale daj małpie przykład, a zrobi to samo. Niby słabe porównanie, ale jakoś nasze mózgi maleją. Może nie dosłownie, ale nie wiemy tak wielu rzeczy, o których bez internetu wiedzą nasi rodzice, że nie przetrwalibyśmy pozostawieni sami sobie w jakiejś głuchej dziczy, co po niektórzy zginęliby we własnych czterech ścianach. Wiele księżniczek nie wie jak zrobić pranie, prasowanie to nie ich bajka, a gotowanie... no to jest fajny temat. Gotowanie teraz jest trendy, zdrowy styl życia, warzywka, etc. Ale nikomu się nie chce gotować jak reklamy masowo zasypują nas nowym pomysłem na... zupkami w pięć minut i tymi, które trzeba ugotować w garnku, zupy w proszku jak u mamy. Oczywiście trochę wygody nikomu nie zaszkodzi, pierze pralka, zmywa zmywarka, do podłogi jest mop, żeby nie klęczeć ze szmatą, do kurzu są ścierki i spreje, do kawy jest ekspres lub dla bardziej leniwych cukierki kawowe. Prysznic jest w spreju, szampon jest w spreju, szczoteczka jest elektryczna, ale co tam szczoteczka do zębów jest guma. Na obiad gotowe dania, a w głowie hula wiatr, bo jest przecież ciocia wikipedia i wujek google. Po co coś wiedzieć, można wyszukać to w necie. I tak jesteśmy zniewoleni przez internet i komórki. Uzależnieni od gier, facebook'a, czy czego tam jeszcze kto używa. Ale zabierz człowiekowi to wszystko, wywieź go do lasu, a po kilku dniach przestanie potrzebować plastiku, a zapragnie tego kontaktu z naturą, którego mu brakuje, będzie cieszył oczy drzewami, których może dotknąć, a nie tymi z komputera, będzie słuchał dźwięków przyrody, a nie techno ruchawki. Jeśli coś człowiekowi zabierzesz na dłużej przestanie tego potrzebować i to jest fakt, wystarczy wyjechać na łono natury na tydzień, a po dwóch dniach będziemy wstawać wraz ze świtem, a nie po południu.
Pamiętam jak wyjechałam do siostry, herbata dla mnie zawsze musiała być słodka, do kawy zawsze musiało być ciastko, a najlepiej dwa, ona herbaty nie słodziła, więc cukiernica była zwykle pusta i schowana w szafce. Ze słodyczami też było krucho, bo nie przepada tak bardzo, więc nie chciało mi się ciągle szukać cukru, a kawę wypijałam gorzką i bez zakąski. Teraz od słodkiej herbaty mnie mdli, a do kawy nic mi nie trzeba, jest dobra taka jaka jest, czarna i gorzka. Człowieka łatwo do czegoś przyzwyczaić, ale równie łatwo odzwyczaić. Wystarczy mu to po prostu zabrać.
Zabrano nam naszą wolność, dano w zamian internet, zabrano nam ludzi, dano maszyny, do komunikacji z nimi. Jest to ułatwienie dla osób przebywających daleko od siebie, ale, żeby już nawet dzieci mieszkające dwa domy od siebie smsami pytały się wzajemnie czy wyjdą na dwór?
Zabrano nam piękno ognisk, a dano w zamian grilla, las wygląda ładnie z daleka, bo robale, pająki i ogólnie może szyszka spadnie na głowę.
Gdybyśmy się zgubili trzeba patrzeć w niebo i na drzewa, ale po co? Co tam jest na niebie za znak, a na drzewie? Mapy google nie znajdziemy, za to gwiazdę polarną i mech zawsze po północnej stronie drzew i kamieni, brzoza ma jaśniejszą korę po stronie południowej, ale... no tak, jak wygląda brzoza?
Niemożliwe staje się możliwe, młode pokolenie to w większości będą niedorajdy trzymane pod kloszem mamuś, którym wydaje się, że wszystko im wolno i wszystko się należy.
Skoro już nawet w biedronce można płacić kartą, znaczy to, że wszystko jest możliwe, więc wstanę i usiądę jeszcze raz z wrażenia, albo nie, chyba nawet uklęknę i będę się zastanawiać, dokąd to wszystko zmierza i dlaczego w tak ch***wym kierunku? Może lepiej się położę...
Pamiętam jak wyjechałam do siostry, herbata dla mnie zawsze musiała być słodka, do kawy zawsze musiało być ciastko, a najlepiej dwa, ona herbaty nie słodziła, więc cukiernica była zwykle pusta i schowana w szafce. Ze słodyczami też było krucho, bo nie przepada tak bardzo, więc nie chciało mi się ciągle szukać cukru, a kawę wypijałam gorzką i bez zakąski. Teraz od słodkiej herbaty mnie mdli, a do kawy nic mi nie trzeba, jest dobra taka jaka jest, czarna i gorzka. Człowieka łatwo do czegoś przyzwyczaić, ale równie łatwo odzwyczaić. Wystarczy mu to po prostu zabrać.
Zabrano nam naszą wolność, dano w zamian internet, zabrano nam ludzi, dano maszyny, do komunikacji z nimi. Jest to ułatwienie dla osób przebywających daleko od siebie, ale, żeby już nawet dzieci mieszkające dwa domy od siebie smsami pytały się wzajemnie czy wyjdą na dwór?
Zabrano nam piękno ognisk, a dano w zamian grilla, las wygląda ładnie z daleka, bo robale, pająki i ogólnie może szyszka spadnie na głowę.
Gdybyśmy się zgubili trzeba patrzeć w niebo i na drzewa, ale po co? Co tam jest na niebie za znak, a na drzewie? Mapy google nie znajdziemy, za to gwiazdę polarną i mech zawsze po północnej stronie drzew i kamieni, brzoza ma jaśniejszą korę po stronie południowej, ale... no tak, jak wygląda brzoza?
Niemożliwe staje się możliwe, młode pokolenie to w większości będą niedorajdy trzymane pod kloszem mamuś, którym wydaje się, że wszystko im wolno i wszystko się należy.
Skoro już nawet w biedronce można płacić kartą, znaczy to, że wszystko jest możliwe, więc wstanę i usiądę jeszcze raz z wrażenia, albo nie, chyba nawet uklęknę i będę się zastanawiać, dokąd to wszystko zmierza i dlaczego w tak ch***wym kierunku? Może lepiej się położę...
piątek, 27 czerwca 2014
Chmury tworzą coś na kształt wielkich szerokich i trochę krętych dróg, a w moim bloku ktoś gra na gitarze.
Z jednej strony on, z drugiej strony... drugi on. I jeszcze ten co myśli, że mi się chyba podoba, bo tak zawsze dziwnie się do mnie uśmiecha. Kupała minęła, a ja dokładnie w kupalny wieczór zauroczyłam się w dziwnym facecie. Nie mylić z zakochaniem, do takich stanów emocjonalnych jeszcze długa droga. Dlaczego dziwnym? Jest eko i love animals, u faceta to ładna cecha i styl życia, ale jest w nim coś co sprawia, że wydaje się być trochę dziwny. Dziwni ludzie bywają nad wyraz interesujący ;-) Z drugiej jednak strony jest jeszcze ktoś kogo nieświadomie chyba podrywałam, gdyż nie wiem jak odebrał to co robiłam, czy nawet mówiłam. Dla mnie to nie był sposób na podryw tylko takie przyjacielskie zachowanie, ciekawe co po tym moim zachowaniu się okaże niedługo :-P
Powiem wam, że wczoraj zastałam jeden wielki pierdolnik w pracy, ale w pozytywnym sensie, przychodzę i nie ma dla mnie forsy, żebym mogła stać na kasie, więc moją kochaną koleżankę z pracy wołam, żeby szła się rozliczyć i dała mi swoje pieniądze i tak kończy niedługo, nie wiedziałam, bo nie powiedziała mi ona, ani w sumie nikt inny, że miała ślub, pytam co to za żarcie na stole, ciasta, wędliny, ogórki, więc mnie moje kochanie uświadomiło, a zanim się dziewczę rozliczyło, w międzyczasie dostało pełno gratulacji, już nawet ochroniarz wpadł do socjalnego, żeby spytać kiedy schodzę na kasę, forsy nie mam jeszcze, niech czekają, zdążyłam za ten czas zjeść dwa kawałki ciasta :-) Jak zeszłam na kasę, była nowa na kasie i jeszcze druga szkoląca się, która stała za mną. Miałam wczoraj tak mega super humor, nawet w pracy, że ciężko było na początku się skupić. A jak nie było klientów, to ochroniarz chodził po sklepie i podrygiwał w rytm muzyki z naszego nowego radiowęzła :-D Dodam, że ochroniarz to już dziadek, a wygląda jak naczelny smerf tej naszej wioski :-D Wesoło było tak, że w poprzednim sklepie za takie zachowanie chyba by nas zwolnili i to w trybie natychmiastowym, a tu, pełen luz. Oczywiście nie przy klientach, ewentualnie przy tych, przy których można, bo dobrze ich znam.
Listonosz z poleconym do brata, ten debil się nie nauczy żyć bez mandatów za picie jak przypuszczam. Oj chyba jednak nie, za brak biletu... też normalne i nagminne. Ech, im starszy tym durniejszy :-D
Powiem wam, że wczoraj zastałam jeden wielki pierdolnik w pracy, ale w pozytywnym sensie, przychodzę i nie ma dla mnie forsy, żebym mogła stać na kasie, więc moją kochaną koleżankę z pracy wołam, żeby szła się rozliczyć i dała mi swoje pieniądze i tak kończy niedługo, nie wiedziałam, bo nie powiedziała mi ona, ani w sumie nikt inny, że miała ślub, pytam co to za żarcie na stole, ciasta, wędliny, ogórki, więc mnie moje kochanie uświadomiło, a zanim się dziewczę rozliczyło, w międzyczasie dostało pełno gratulacji, już nawet ochroniarz wpadł do socjalnego, żeby spytać kiedy schodzę na kasę, forsy nie mam jeszcze, niech czekają, zdążyłam za ten czas zjeść dwa kawałki ciasta :-) Jak zeszłam na kasę, była nowa na kasie i jeszcze druga szkoląca się, która stała za mną. Miałam wczoraj tak mega super humor, nawet w pracy, że ciężko było na początku się skupić. A jak nie było klientów, to ochroniarz chodził po sklepie i podrygiwał w rytm muzyki z naszego nowego radiowęzła :-D Dodam, że ochroniarz to już dziadek, a wygląda jak naczelny smerf tej naszej wioski :-D Wesoło było tak, że w poprzednim sklepie za takie zachowanie chyba by nas zwolnili i to w trybie natychmiastowym, a tu, pełen luz. Oczywiście nie przy klientach, ewentualnie przy tych, przy których można, bo dobrze ich znam.
Listonosz z poleconym do brata, ten debil się nie nauczy żyć bez mandatów za picie jak przypuszczam. Oj chyba jednak nie, za brak biletu... też normalne i nagminne. Ech, im starszy tym durniejszy :-D
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Dziko... trzy minuty i gotowe.
Wiedźmin - Dziki Gon, część trzecia gry, edycja specjalna zawierająca w swoim składzie wiele fajnych gadżetów takich jak: duża figurka i wiedźmiński medalion, była do zamówienia, w trzy minuty po ogłoszeniu tej wiadomości padł serwer, na którym można było składać zamówienia. To, że się spóźniłam jest dla mnie przykre, jestem wielką fanką tejże właśnie jedynej gry, uwielbiam edycje kolekcjonerskie, specjalne i limitowane. Bardzo chciałam mieć właśnie ten pakiet kolekcjonerski, niestety jest to tak bardzo wyczekiwana gra, że kto pierwszy ten lepszy. Cieszy mnie jednakże fakt, iż zamówiłam edycję standardową, na stronie https://cdp.pl/wiedzmin-3 ze specjalnej edycji ze steelbookiem. Mimo wszystko do premiery jeszcze ho ho i dalej, gdyż sama premiera gry odbędzie się w przyszłym roku, 24 lutego... Jak głosi informacja, moja gra przyjdzie najpóźniej w dniu premiery. I nie płacę za wysyłkę, w sumie koszt gry to 139,99 zł. Czyli być może będzie tak, że w tą grę zagram wcześniej? :-D
Edycja kolekcjonerska wciąż do zamówienia na xbox. Ale ta cena przeraża mimo wszystko.
Edycja kolekcjonerska wciąż do zamówienia na xbox. Ale ta cena przeraża mimo wszystko.
piątek, 6 czerwca 2014
Wczoraj był zły dzień, dziś nie zapowiada się lepszy, tyle tylko, że ładnie pogrzmiewa sobie z chmur :-) Nastał dzień Peruna.
A więc ta smutna opowieść będzie krótka, spóźniłam się do pracy, ukradli mi sto złotych, a na dodatek położyłam kasetkę na pieniądze na inną, stały krzywo, nie pierwszy raz i moja kasetka spadła na podłogę, zdążyłam złapać tylko pokrywkę, która również spadła, a kasetka no cóż... pękła na pół. Na dodatek złamał się kluczyk do maszyny sprzątającej i zastępca kierownika, pani A. chodziła wkurwiona bo jej mąż właśnie stracił pracę. A jak wróciłam do domu nie było ani kolacji, ani nawet resztek z obiadu. Happy Day, nie ma co. A dziś się rozpadało, ogólnie rzecz biorąc burza się zrobiła. A ja zaraz wychodzę do pracy. Happy Day na maksa.
Na poprawienie humoru... chociaż bardzo spokojna i kojąca to melodia jak na ten zespół :-)
Na poprawienie humoru... chociaż bardzo spokojna i kojąca to melodia jak na ten zespół :-)
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Siedem dni roboty, a ósmego dnia diabeł wystawił rogi, wyciągnął ogon i zarzucił kopytka przed siebie, rozłożył się wygodnie i rzekł: "Nic nie robić też trzeba umieć." ;-)
Pracowałam siedem dni pod rząd, więc zasłużyłam na nagrodę, znaczy się dzień wolny. Wczoraj wieczorem usiadłam z mamą i dopiłyśmy Sheridan's, który dałam jej na dzień matki, następnie otworzyłyśmy butelkę czerwonego pół słodkiego wina. Wypiłyśmy po kieliszku wina, pogadałyśmy i poszłam spać, zmęczona po dziewięciu godzinach pracy. Nie lubię niedziel w pracy. A dziś obchodziłam spóźniony dzień dziecka, kawa w łóżku, gofry na śniadanie i bransoletka w prezencie. Co prawda małym dzieckiem nie jestem, ale wciąż dzieckiem, póki mam przynajmniej jedno z rodziców. Sobie samej w prezencie na dzień dziecka kupiłam tablet i etui z klawiaturą do niego. Zainwestowałam również w nowe łóżko, stare już się rozpadało... materac jest wygodny, ma dwie strony, letnią i zimową. W końcu wysypiam się jak trzeba, a dziś się lenię. Kawa, muzyka i odpoczynek.
Dostałam zaproszenie na ślub... tylko z kim miałabym się wybrać?
I dlaczego akurat Karolina? Mam jakieś złe skojarzenie z tym imieniem, nie jedna mi zaszła za skórę o tym imieniu.
Dostałam zaproszenie na ślub... tylko z kim miałabym się wybrać?
I dlaczego akurat Karolina? Mam jakieś złe skojarzenie z tym imieniem, nie jedna mi zaszła za skórę o tym imieniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)