Ostatnio napatoczyłam się na takie określenie wyglądu jak "bitch face", zastępczyni kierownika właśnie ma taką "suczą twarz", wredną, nawet jak się uśmiecha to wygląda jak wredna sucz... w dodatku jest ruda. Ja za to wyglądam na słodką, miłą i grzeczną i jak ktoś zobaczy, że się wkurzyłam to się dziwi, a jak mówię, że jestem wredna to nikt mi nie wierzy :-) A na dodatek muszę tłumaczyć, że mój tatuaż to nie naklejka i jest prawdziwy, bo też nie do końca wierzą, mówią, że z naklejki, że henna, tak wygląda proces gojenia, w pewnym momencie tatuaż wygląda jak z naklejki, później jak popsuty, bo strupek schodzi. Mój tatuaż jest na etapie popsutego, czekam niecierpliwie, aż strupek zejdzie. A teraz idę się pięknić do pracy, prysznic i mycie włosów jest, teraz jeszcze zrobić make-up, który zajmuje mi jakieś 40 minut, ale za to jaki efekt :-D, sądzę iż do tego efektu przyczyniają się dobre kosmetyki i odpowiednie pędzelki, tak zwanych firmówek, czyli kosmetyków lepszych firm używam do twarzy, podkład, puder i jeszcze na rzęsy, róż i cienie mogą być już mniej rozreklamowanych firm, jeszcze do tego pazurki i namaścić ciałko perfumowanym kremem do ciała. Po prostu lubię o siebie dbać i ładnie wyglądać... czuć się jak bogini :-D
I' m too sexy :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz