wtorek, 9 grudnia 2014

Mikołaj przyszedł z pasztetem...

Jak co roku dopada nas klątwa mikołaja... mikołajki. Każdego roku dzieci znajdują w swych butach słodycze. Można na bardziej amerykańską modłę do specjalnej skarpety, jeśli komuś onucki śmierdzą :-D Nie tylko dzieci dostają prezenty, te wyrośnięte i przeterminowane dzieci śmierdzące dorosłością też lubią dostawać prezenty dostosowane do ich wieku. I tak w posiadaniu moim znalazły się:

rozświetlający podkład Rimmel, a także szminka Kate Moss nr 22 również firmy Rimmel.
Prezenty od mojej mamy, które sama sobie wybrałam.

Oczywiście klątwa polega na obłąkańczym i szaleńczym ganianiu po sklepach w celu znalezienia prezentu, najlepiej w odpowiedniej cenie, na mikołajki jakiś drobiazg, ale na święta... tu już trzeba być rozrzutnym. Trzeba? Nie trzeba, ale chciałoby się dać tej drugiej osobie przysłowiową gwiazdkę z nieba. Nie ma problemu, jest władca galaktyki, można ponoć od niego kupić gwiazdę za 50 dolarów, czy coś koło tej ceny, Polak potrafi. Klątwa ma swój dalszy ciąg, wydaj pieniądze, wydaj pieniądze... coś jak zombie na zakupach. Największym przekleństwem klątwy jest to, że kupujemy wszystkie ładnie opakowane pierdoły po zawyżonych cenach. Podniesiemy cenę, ponieważ produkt jest w świątecznym opakowaniu. Niby są promocje, niby są przeceny, obniżki, ale dajcie spokój, jak wam pół rodziny na głowę się zwali to dla każdego trzeba coś kupić, wtedy nawet obniżka wam nie pomoże. A skoro mamy grudzień, gonitwę za prezentami uważam za rozpoczętą. Ja mam spokój, bo prezenty kupiłam w tamtym miesiącu. Dla mamy najdroższy, kupiłam jej depilator, który sama sobie wybrała, więc świątecznego efektu łał nie będzie, natomiast w sklepie był efekt zaskoczenia, ale u mnie w domu już od dawna dajemy sobie prezenty wcześniej niż pod choinkę w ten "wyjątkowy" dzień, który jak dorastasz i staje się bardziej komercyjny i przeliczany na pieniądze, wydatki to traci swój urok. Oczywiście my dorośli, dzieci jak dzieci, tylko mój 9 letni siostrzeniec nie wieży w mikołaja. Natomiast jego o rok młodszy brat przygotował buty na mikołajki, ten starszy znalazł w bucie śrubkę, która wypadła z kieszeni męża siostry, która powiedziała mu, że pod choinkę dostanie pasującą nakrętkę. Młodszy znalazł oczywiście słodycze i... pasztet :-D Siostra kupując słodycze kupiła jeszcze pasztet do jedzenia i zapomniała go wyjąć z reklamówki. Tłumaczyła dziecku, że mikołaj zajrzał do lodówki, zobaczył, że niewiele w niej jest to dołożył jeszcze pasztet :-D Dzieciak później nie chciał się podzielić specjalnym pasztetem od mikołaja.
Prezent ode mnie dla mnie, czyli gra wiedźmin w wersji planszowej, jest również cyfrowa, ale ja jednak zrezygnuje z jej kupna, jednakże puzzli nie odpuszczę :-) A premiera gry znowu przesunięta, tym razem z lutego zrobił się maj, ale to tylko dla dobra gry, więc czekam :-) Czekam na najbardziej wyczekiwaną grę roku.

A na miły wieczór piosenka, przypomniałam sobie jak kiedyś miałam fazę na punk, faza jak się okazało nie była krótkoterminową zajawką, została na dłużej i dobrze mi z tym.


Teledysk się zapętlił i wczoraj cały wieczór słuchałam, mojego brata nie było więc nie czuł się zmaltretowany i zgnębiony. On woli The Prodigy i Skrillex'a. Tak, jesteśmy o dziwo spokrewnieni 
:-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz