piątek, 19 grudnia 2014

Poczuj ten smak, poliż nieba, a wszystko będzie miało smak fleczera.

Kiedy dentysta mówi ci, że nie będzie bolało, a znieczulenie jest niepotrzebne to wiesz, że coś się dzieje. Osiągasz stan, w którym ból sprawia, że nieba liźniesz, ale wcale nie potrzebujesz znieczulenia. W końcu wkładają ci fleczer i przez ten czas jaki będziesz go mieć, potrawy będą nim smakowały. Mniej lub bardziej, z czasem wcale, ale w końcu przypomnisz sobie o nim, gdy jedząc ciasto marchewkowe wyczujesz specyficzny smak, który obrzydza ci każdą potrawę... wydatek to tylko 350 zł. Na razie tylko 200 zł ponieważ nie mam jeszcze plomby. Ale przecież to żaden wydatek, zwłaszcza przed świętami...

Pudełko za 150 zł? Czemu nie. Dobrze, że kupowała to pracownica sklepu, a nie ktoś obcy, bo byłaby draka... Mam na myśli naszą mistrzynię cechu sprzedawców, ma ona żyłkę do handlu. Tak to był sarkazm. Wydatki przed świętami osiągają rekordy z roku na rok, żeby na czymś zaoszczędzić szukamy fajnych promocji, które w rzeczywistości nie istnieją :-D Produkt o połowę taniej tylko teraz? A gramatura produktu to się jakoś nie zmniejszyła przez przypadek? Czy ta promocja rzeczywiście jest promocją, czy kupując 3 za 2 oszczędzam rzeczywiście, czy są to tylko grosze? Trzeci produkt rzeczywiście jest gratis? Wszystko przemawia za, a nawet przeciw aby to kupić, ale w sumie i tak to kupimy, ponieważ jest to nam potrzebne. Jesteśmy w stanie zaoszczędzić nawet te grosze. Ale, żeby kupować przy tym puste pudełko za astronomiczną cenę? W zasadzie w tej cenie do kupienia był tablet wraz z etui, ale nasz geniusz oczywiście żyjąc we własnym świecie, zrobił co uważał za słuszne. To nic, że kazałam jej poczekać, bo pójdę po zestaw na zaplecze, to nic, że pokazałam jej kod, z którego ma skanować cenę za zestaw, wszystko to było nie ważne. Szukając później u niej na kasie czegoś zauważyłam zestaw, który przyniosłam, spytałam dziewczynę czy nasza koleżanka nie wzięła tabletu, odpowiedziała, że wzięła, pytam więc czy był tu jeszcze jakiś, mówi nie, więc pytam to jaki wzięła, odwracam się, a na półce tablet stoi, ale brakuje pudełka od niego, tablet stał na pustym pudełku, pytam dziewczyny, gdzie jest pudełko, mówi, że stoi tam dalej, od tabletu gdzie pudełko pytam, że stoi za tabletem uparcie mi mówi, więc jeszcze grzecznie mówię, że to nie jest od tabletu, tylko etui do niego. pytam co zrobiła z pudełkiem, mówi, że sprzedała... puste pudełko, pytam, a ona, że nie wiedziała... Szczęście w nieszczęściu, że padło na naszą koleżankę, a nie na klienta, chociaż ten pewnie od razu by spytał, czemu to takie lekkie, ale skoro to koleżanka to ufała, że wszystko w porządku. Wróciła wściekła.
Ach ten cudowny czas kupowania prezentów :-) Został mi jeszcze jeden prezent do kupienia. Na szczęście już tylko jeden.
Czas przed świętami spędzamy na pracy, sprzątaniu, kupowaniu, gotowaniu i przystrajaniu choinki lub podłaźniczki. Powiedzmy, że u mnie choinka już stoi...

 
wystarczy włożyć podgrzewacz i podpalić, a choinka rozbłyśnie ;-)

Poza tym, dorzuciłam kilka starych ozdób, które dziś znalazłam w mojej graciarni, czyli takiej szafce na samej górze regału, w której gromadzę pierdółki, których szkoda mi wyrzucić i ozdoby na choinkę :-)
 prawie dziesięć lat, a wciąż odświętnie służy :-)                         



                                                                            ręcznie malowane :-)

I jeszcze trochę blasku, prezent sprzed trzech lat od mojej mamy, chociaż nie jestem wierząca, to jednak lubię aniołki, są dla mnie takimi samymi nieistniejącymi wytworami jak na przykład syrenki czy ogry, albo inne elfy, jednakże elfy i aniołki mają w sobie coś urokliwego :-)























Od czasu do czasu słucham radia dość powszechnie znanego, a jeszcze nie usłyszałam tam tej pieśni, która mówi, że bez względu na grudniową pogodę, czy to śnieg, czy to deszcz, święta są za pasem...

No więc... tak są już za pasem, a ja jeszcze nie zaplanowałam co kiedy będę piekła :-P domowy cukiernik ma w tym roku obsuwę, a na dodatek nie dogadałam się z mamą w sprawie dodatków i obie kupiłyśmy to samo do ozdoby ciast :-)

Chociaż nie wierzę to święta obchodzę na mój sposób, jest to dla mnie czas rodzinny, taki dzień dobroci, spotkania z rodziną, w którym to dniu jest pewna magia, ale wątki religijne pomijam, choć nawet kolędy lubię pośpiewać, w końcu znam je ze szkoły i zawsze mi towarzyszyły, nie widzę w nich niczego złego. Jak miałam dziewięć lat śpiewałam o kosmokwakach, więc jakieś dziecko też mi wielkiej różnicy nie robi, lubię dzieci, są fajne :-D Wesołych świąt! :-)

wtorek, 9 grudnia 2014

Mikołaj przyszedł z pasztetem...

Jak co roku dopada nas klątwa mikołaja... mikołajki. Każdego roku dzieci znajdują w swych butach słodycze. Można na bardziej amerykańską modłę do specjalnej skarpety, jeśli komuś onucki śmierdzą :-D Nie tylko dzieci dostają prezenty, te wyrośnięte i przeterminowane dzieci śmierdzące dorosłością też lubią dostawać prezenty dostosowane do ich wieku. I tak w posiadaniu moim znalazły się:

rozświetlający podkład Rimmel, a także szminka Kate Moss nr 22 również firmy Rimmel.
Prezenty od mojej mamy, które sama sobie wybrałam.

Oczywiście klątwa polega na obłąkańczym i szaleńczym ganianiu po sklepach w celu znalezienia prezentu, najlepiej w odpowiedniej cenie, na mikołajki jakiś drobiazg, ale na święta... tu już trzeba być rozrzutnym. Trzeba? Nie trzeba, ale chciałoby się dać tej drugiej osobie przysłowiową gwiazdkę z nieba. Nie ma problemu, jest władca galaktyki, można ponoć od niego kupić gwiazdę za 50 dolarów, czy coś koło tej ceny, Polak potrafi. Klątwa ma swój dalszy ciąg, wydaj pieniądze, wydaj pieniądze... coś jak zombie na zakupach. Największym przekleństwem klątwy jest to, że kupujemy wszystkie ładnie opakowane pierdoły po zawyżonych cenach. Podniesiemy cenę, ponieważ produkt jest w świątecznym opakowaniu. Niby są promocje, niby są przeceny, obniżki, ale dajcie spokój, jak wam pół rodziny na głowę się zwali to dla każdego trzeba coś kupić, wtedy nawet obniżka wam nie pomoże. A skoro mamy grudzień, gonitwę za prezentami uważam za rozpoczętą. Ja mam spokój, bo prezenty kupiłam w tamtym miesiącu. Dla mamy najdroższy, kupiłam jej depilator, który sama sobie wybrała, więc świątecznego efektu łał nie będzie, natomiast w sklepie był efekt zaskoczenia, ale u mnie w domu już od dawna dajemy sobie prezenty wcześniej niż pod choinkę w ten "wyjątkowy" dzień, który jak dorastasz i staje się bardziej komercyjny i przeliczany na pieniądze, wydatki to traci swój urok. Oczywiście my dorośli, dzieci jak dzieci, tylko mój 9 letni siostrzeniec nie wieży w mikołaja. Natomiast jego o rok młodszy brat przygotował buty na mikołajki, ten starszy znalazł w bucie śrubkę, która wypadła z kieszeni męża siostry, która powiedziała mu, że pod choinkę dostanie pasującą nakrętkę. Młodszy znalazł oczywiście słodycze i... pasztet :-D Siostra kupując słodycze kupiła jeszcze pasztet do jedzenia i zapomniała go wyjąć z reklamówki. Tłumaczyła dziecku, że mikołaj zajrzał do lodówki, zobaczył, że niewiele w niej jest to dołożył jeszcze pasztet :-D Dzieciak później nie chciał się podzielić specjalnym pasztetem od mikołaja.
Prezent ode mnie dla mnie, czyli gra wiedźmin w wersji planszowej, jest również cyfrowa, ale ja jednak zrezygnuje z jej kupna, jednakże puzzli nie odpuszczę :-) A premiera gry znowu przesunięta, tym razem z lutego zrobił się maj, ale to tylko dla dobra gry, więc czekam :-) Czekam na najbardziej wyczekiwaną grę roku.

A na miły wieczór piosenka, przypomniałam sobie jak kiedyś miałam fazę na punk, faza jak się okazało nie była krótkoterminową zajawką, została na dłużej i dobrze mi z tym.


Teledysk się zapętlił i wczoraj cały wieczór słuchałam, mojego brata nie było więc nie czuł się zmaltretowany i zgnębiony. On woli The Prodigy i Skrillex'a. Tak, jesteśmy o dziwo spokrewnieni 
:-D

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Przy maślance i ogórku. Nie wiem dlaczego...

Zabiłem matkę śledziem, a ojca zjadły mole. Nikłe ślady inteligencji wciąż walczą o życie. Hello kitty długopisem piszę, umarły resztki rozumu, wysyłam s.o.s... Seks, dużo seksu!!!
Skoro już przykułam waszą uwagę to chciałam wam się pochwalić iż z przyjaciółką zachwycamy się wielkością planszy gry w Wiedźmina :-D Pies chciał grać z nami, ale jako pionek, bo chodził po planszy, sugerując mu zamknięcie w szafie zrozumiał, że pionkiem być nie może, Geralt miał konia, a nie psa. Z racji późnej nieco godziny takie bzdury o zabójstwie sśledziem przychodzą mi do głowy, a może to wina maślanki, może przeterminowana, czy coś ;-)

Wysyłam s.o.s.... wysyłam w kosmos pocałunki swe, lecz nie do niej, a do niego. Gdzieś mi się zapodział, bo nie widziałam go przez dłuższy czas, może faktycznie znajdę go w kosmosie.