Ostatnio znalazłam w sklepie drugą część mojej ukochanej gry... no dobra to nie gra, to już ma miano stylu życia :-D A mówię o Wiedźminie 2, jako, że jestem zapaloną fanką nie tyle samej gry, ale również gadżetów postanowiłam kupić nie tyle co tylko grę, ale również dodatki... Sklep internetowy pomógł mi w spełnieniu mojej fantazji i wczoraj przyszła wyczekiwana od tygodnia paczka. Jest gra, jest ścieżka dźwiękowa, jest breloczek wiszący już przy kluczach, jest przeklęta moneta i zapiski Jaskra... były też dwie figurki i tu była masakra... ja rozumiem, że są papierowe, dość sztywny był ten papier, ale serio jakoś lepiej się nie dało tego wykombinować, czy to ja jestem na tyle niepełno sprytna, żeby składać te figurki chyba godzinę, a szło mi to jak składanie klocków lego w ich typowej pierdyliardowej ilości. Powoli i ciężko, żeby ogarnąć bo cóż... instrukcja dość uboga, a reszty domyślać się trzeba samemu.
Standardowo mamy figurkę Geralta i jedną figurkę-niespodziankę, mnie trafiła się Triss.
Figurka Triss cały czas się przewraca, dlatego że wygląda jak śpiąca zostawiłam ją tak i zajęłam się składaniem Geralta, który podczas składania został przeze mnie uszkodzony na boku, uznajmy to za rany bitewne, ustawiłam go obok i zahaczyłam ręką, przesunął się na bok i wyglądało to tak jak na zdjęciu. Pewnie chciał ją trącić tym mieczem, żeby wstawała :-D
I tak będę musiała użyć kleju, ponieważ figurki w niektórych miejscach się rozpadają... I oczywiście trzeba naprawić Geralta.
Jest jeszcze notes z ołówkiem w sztucznej skórze... tylko czemu ołówek kreślarski? Tak właśnie, takiego samego ołówka używa mój ojciec, kiedy trzeba jakąś deskę przyciąć, zaznacza takim miejsce przecięcia :-P Z tym, że mój ołówek ma fajne wzory, ponoć wypalane.
A teraz do grania, bo się napaliłam :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz