poniedziałek, 16 marca 2015

Kałuża emocjonalna...

Minął tłusty czwartek, walentynki minęły, piątek trzynastego minął, był dzień kobiet i teściowej. Zjadło się pączki, zobaczyło się kogoś za kim serce szalało, pecha się ominęło, dostało się czekoladki, a teściowej pewnie jeszcze długo mieć nie będę, ot taka denna egzystencja ostatnio. I do tego wszystkiego zostałam wysłana na przymusowy urlop. Czas zmienić pracę... Prowadzę w międzyczasie rozmowę ze znajomą, która w ogóle mnie nie obchodzi, ale udaje, że jednak jest inaczej choć sama nie wiem dlaczego. Zdziwiona jestem tym faktem. Nie odkochałam się nadal, jednak próbuję wyleczyć się z tego dla własnego dobra, bo przecież nic z tego nie wyjdzie, to logiczny wybór. Stałam się ostatnio bardziej wycofana więc mniej się angażuje choćby w pracę, bardziej szczera, bardziej walczę o swoje zdanie, racje i prawa i przestaje mnie obchodzić co w pracy o mnie pomyślą moje cudowne koleżanki, na palcach jednej ręki, ot trzech palcach policzyć mogę te osoby, z którymi pracując na zmianie pracuje się dobrze, bo traktują mnie jak każdego innego pracownika, dziewczyny z działu mięsnego nie wchodzą w moją rachubę ponieważ nie mam z nimi bezpośredniego kontaktu na zmianie. W końcu jesteśmy na dwóch różnych końcach sklepu, trudno tu mówić o jakimś kontakcie podczas pracy, więc tylko kasjerki wliczam do trzech porządnych, jednej cwaniary, która przy szefowej jest pierwsza do pracy i najsolidniejsza oraz pozostałych, które skoro mają na koszulkach nazwę sklepu to kasjera z firmy zewnętrznej mogą traktować z wyższością, nie raz z pogardą. Coś pękło z dnia na dzień, blokada pewnej powściągliwości w słowach, zachowaniu, traktowaniu osób dobrze. Traktuje ludzi jak na to zasługują, moje koleżanki z pracy jeśli jeszcze do niej wrócę dowiedzą się, że nie będę już grzecznie czekać na stałe zatrudnienie, przez co nie będę zgadzać się na wszystko. Mam swoje prawa, zapier***am jak one wszystkie, koniec dobroci dla tej pieprzonej kurzej fermy. Jedna na drugą najpierw gada, wygląda jakby miało dojść do walki kogutów, a po chwili okazuje się, że dziewczynki idą razem na piwko do pubu, bo to przecież najlepsze przyjaciółeczki od zawsze. Fałsz, obłuda i każdy na każdego nadaje. Wielkim problemem jest puścić mnie na przerwę, a jak już łaskawie mnie puszczą to jeszcze poganiają, żebym tylko się streszczała bo one mają dużo roboty, co mnie to obchodzi, mam 15 minut przerwy i chce w spokoju zjeść. Wyprułam się z emocji, zostało tylko przeświadczenie, że jak spróbuje mnie ktoś kopnąć w dupę to mu oddam takim samym kopniakiem, ale najpierw nałożę glana. Moje emocje są płytkie, nawet wkur... mi się nie chce. Dziś to tyle, nawet obrazka czy piosenki nie chce mi się szukać na zakończenie tej emocjonalnie płytkiej jak kałuża notki.

wtorek, 3 marca 2015

Zła notka, wkurzona kobieta! Gdzieś musiała się wyżyć...

Jeśli przychodzisz najpierw pięknie się uśmiechając, mówiąc tak słodko i uroczo, wodząc za mną wzrokiem, gapiąc się na mnie, a następnie mnie po całości ignorujesz, to nie wiem naprawdę o co ci do cholery chodzi dobry człowieku! Kobiety czasami są durne w swym zachowaniu w stosunku do mężczyzn, to szczera prawda, ja też głupieje gdy Cię widzę, to tak jakbym spotkała swego idola, mój ideał mężczyzny, zakochana do reszty, jeszcze nigdy tak nie miałam, a tu wyraźna porażka, że aż wyć się chce. Jeśli raz się na mnie gapisz, że wzroku nie możesz oderwać, a następnie całkowicie ignorujesz i gapisz się cały czas w swój pieprzony telefon, przy czym jeszcze wyczułam złość w odpowiedzi na proste pytanie jakbym zapytała o coś złego lub nie dawała ci żyć od tygodnia, to jesteś niepoważny, ciężki dzień? Doprawdy?! Przez Ciebie mój też nie był najlepszy, bo nie wiem czy zrobiłam coś złego, czy zwyczajnie była taka potrzeba by złość wylać na pierwszą lepszą osobę, tudzież padło na mnie. Czy może nie lubisz blondynek? Ku*wa, chyba jednak źle się przefarbowałam, powinnam jednak na rudo, bo rude są wredne! Wkurzyłam jakąś babkę bo zwróciłam jej uwagę, że pozostawianie wziętych z półki rzeczy byle gdzie jest brakiem szacunku do czyjejś pracy, a także pracownika sklepu, dowiedziałam się, że jestem niemiłą osobą, co było najłagodniejszym z określeń, pani też milutka nie była i mam rację, takie rzucanie wszędzie wszystkiego co popadnie nie jest fajne! Biedronka na moim osiedlu jest tak zasyfiona przez taką hołotę, że pracownicy nie zdążają z odstawianiem na półki tych wszystkich rzeczy. Niektórzy to jakieś genetyczne podróbki ludzi...
Każdy żonaty powinien obowiązkowo nosić obrączkę, a każdy wolny facet powinien być jakoś widocznie oznakowany, że jest do wzięcia, żeby się ku*wa nie nadziać na jakiś niewypał i nie robić sobie nadziei! Jak spotykasz swój ideał i okazuje się, że nie możesz z nim być to boli jak diabli... i złości i smuci, aż w końcu próbujesz go znienawidzić i uznajesz, że nie jest Ciebie wart!

Jakiś popie***lony psychicznie amorek we mnie strzelił, a ta strzała zraniła, aż do krwi, aż do kości, aż do serca, aż do rozumu... a w Walentynki ten dupek przylazł i przyglądał mi się, tak milutko do mnie mówił i sprawdzał czy patrzę jak odchodzi, chyba, żeby się upewnić co traci to spojrzał jeszcze ten raz! Jeśli masz zamiar być miły, ot tak, bo masz miłe usposobienie to ku*wa przestań mnie podrywać!