czwartek, 16 lipca 2015

Przyznaje, że ze mnie jest niezła "aparatka", ale są też "chore króliki", do których mi na szczęście daleko.

Długo nie pisałam, przyznaję, że nie miałam o czym. Choroba, praca, nowy styl życia, nowa praca już wkrótce. W końcu uwalniam się od tych chorych królików... w sumie czuję się nawet doceniona, kierowniczka zaproponowała mi pracę na umowę o pracę, ale nie chcę się tam dłużej męczyć. Wczoraj załatwiłam kilkoma telefonami mam nadzieję miłą sobie posadkę i w poniedziałek pójdę do kierowniczki po pierwszym dniu pracy i oznajmię jej, że niestety ale rezygnuję. Póki nie mam roboty w garści nie będę nic nikomu mówiła, ale dołożono wszelkich starań, aby uwolnić mnie od tego chorego czegoś. Wieczorem dostałam jeszcze telefon z informacją od koleżanki, że szukają pracownika do sklepu z obuwiem, ale powiedziałam, że nie jestem zainteresowana kolejnym sklepem, zdziwiła się, że nie chce tej pracy, przecież to sklep z butami, no ale dla mnie ta wielka szafa jakoś by nie przypadła do gustu, na dodatek zadzwoniła w najmniej odpowiednim momencie, gdy ratowałam łazienkę od potopu, z pralki woda się wylała. Będę mieć prace o stałym wymiarze godzin, bez niespodzianek typu przyjdź bo potrzeba osób albo jak ostatnio, nie przychodź już w tym miesiącu bo się godziny skończyły na was dwie, i z większą wypłatą, a na dodatek będzie lżejszą pracą :-D nawet jeśli to będzie kolejne zlecenie to biorę. Zaczęłam trenować swoje ciało, kupiłam nawet gazetę z płytą z ćwiczeniami, korzystam z treningów Mel B., mam sportowe buty, strój odpowiedni do ćwiczeń, a dziś kupiłam nawet specjalny zegarek zsynchronizowany z pulsometrem, będzie przydatny przy ćwiczeniach czy nawet jeździe na rowerze. Moja pani kardiolog na ostatniej wizycie kontrolnej mnie nie  poznała, powiedziała, że się bardzo zmieniłam, skróciłam włosy, rozjaśniłam, ogólnie zmieniłam styl i wyglądam bardzo ładnie ;-) Nie chwaląc się dużo osób pozytywnie skomentowało mój nowy styl, nawet koleżanki z pracy mnie nie poznawały :-D Podchodzę do kasy i słyszę "dzień dobry". Ale nie żałuję, że odchodzę, przeciwnie cieszę się na nową pracę. Cieszę się tym bardziej, że mój stan zdrowia się poprawia, przynajmniej jeśli chodzi o moje serce jest lepiej. Mogę ćwiczyć byle by nie za długo, nie za ciężko i oczywiście nie po kilka godzin i nie w formie pracy czy do zawodów. Tak dla zdrowia to nawet wskazane :-) A jeśli pogoda dopiszę i kompanka również to uda się wyjść na rower w weekend lub w tygodniu pod wieczór. Nie widziałam się z nią od czasu kursu komputerowego, teraz nadrabiamy na rowerowych wycieczkach po mieście. Oczywiście pożyczam rower od brata, pociągnęłam nieszczęsny rower do kolegów mojej koleżanki, zajmują się sprzedażą i naprawą rowerów i wycenili mój-brata rower na 400 zł za serwis. Damn... Napompowali mi opony, dzięki im za to, coś poprawili, żebym się nie zabiła, a jak finanse pozwolą to sama wydam na wymianę najważniejszych części i będę rościła sobie prawa do roweru haha :-D W sumie ten grubas i tak nie jeździ... Jutro idę na rozmowę z przedstawicielem firmy i aż chce się żyć :)